Joe Alex – Piekło jest we mnie 26/2011

  • Autor: Joe Alex
  • Tytuł: Piekło jest we mnie
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Kraków
  • Rok wydania: 1979 Wydanie II
  • Nakład: 200300
  • Recenzent: Iwona Mejza

…Gdziekolwiek zwrócę lot , tam wszędzie piekło,
Piekło jest we mnie, a na dnie otchłani
Głębsza, ziejąca czeluść się otwarła ,
Przy której piekło dręczące jest niebem…..
/John Milton, Raj utracony , księga III

Czy piekło jest w każdym mordercy, czy morderca popełniając zbrodnię recytuje Miltonowskie frazy? Zapewne nie, on nawet nie myśli , że zbrodnia dokonana otwiera przed nim bramy piekieł , morderca chce po prostu osiągnąć swój jakże ważny cel. Chce pozbyć się wspólnika i sięgnąć po łup, po garść diamentów , kamieni  , które kuszą.
Joe Alex wracał  do domu z ulga zmęczony  wizytą w Klubie Połudnowoafrykańskich Miłośników  Powieści Kryminalnej. Podzielił się z nimi swoimi doświadczeniami, poznał całe masy obojętnych mu osób,  zwiedził Johannesburg i okolice , zaliczył pożegnalny bankiet. Teraz odprowadzany przez samego  prezesa Klubu  , obracając w ręku dar Klubu / papierośnicę ze skóry słonia/ marzył tylko o wejściu na pokład samolotu, filiżance gorącej kawy i świętym spokoju. Nie było mu dane. Podróż na trasie Afryka Południowa- Nairobi  trwała długo, było to przed wprowadzeniem silników odrzutowych i pobyt na pokładzie samolotu  pozwalał na zjedzenie kolacji , przespanie się, prysznic , zjedzenie luksusowego,  zgodnego z zamówieniem śniadania. Niestety do zjedzenia śniadania nie doszło ponieważ jeden z pasażerów , wyjątkowo  hałaśliwy , uciążliwy i bojaźliwy został zamordowany. W obecności współpasażerów , śpiących dookoła otrzymał cios w klatkę piersiową sztyletem. Narzędzie zbrodni morderca pozostawił przy zamordowanym. Pan hałaśliwy  nie żył a z każdą chwilą  wydawało się , że prawie każdy z przebywającej na pokładzie gromadki miał powód by go zamordować. To było smutne, jeden człowiek i tyle wygenerowanej przez niego nienawiści. Joe Alex , jako współpracownik Scotland Yardu , upoważniony przez kapitana Granta rozpoczął swoje jakże krótkie śledztwo.  Czytając doszłam do wniosku , że także w tej książce największe znaczenie miały rzeczy, zdarzenia, sytuacje, na które najczęściej nie zwracamy uwagi, nawet o nich nie myślimy. Wytrenowany umysł Joe Alexa rejestrował fakty automatycznie i czekał na chwile gdy będą potrzebne. Gdy Joe Alex wyeliminował wszystkich tych , którzy mając  urazy do zamordowanego , mogli chcieć go zabić , pozostała tylko jedna osoba- prawdziwy morderca. Kim jest morderca i ile niespodzianek kryje „Piekło  jest we mnie” o tym najlepiej przekonać się samemu czytając książkę  z napięciem i uwagą. Obfituje ona w różne smakowite szczegóły , które dzisiaj zwracają nasza uwagę. Po pierwsze dar KPAMPK , Klubu , jest nim papierośnica z szarej skóry słonia z wytłoczonymi złotymi literami. Dar , którego przyjęcie w naszych czasach , nie mówiąc o przemyceniu przez granicę , byłoby przestępstwem .Poza tym sama podróż  statkiem powietrznym, długa, dostojna z kilkoma pasażerami na pokładzie, podstawowe pytanie jakie cisnęło mi się na usta brzmiało: jak im się to opłacało i po ile były bilety? Następnie przepisy dotyczące boksu zawodowego. Otóż w tamtych czasach  w Południowej Afryce istniał zakaz przeprowadzania walk bokserskich  pomiędzy białymi a murzynami i aby odbyć taka walkę , pretendent do tytułu musiał przemierzyć szmat świata ,aż do samego Londynu. I moje zaskoczenie , detektyw związany z firmą detektywistyczna Globe okazał się kobietą . Kto ją wynajął, czy też kto był celem jej podróży , tego też trzeba się dowiedzieć czytając książkę. Znajdziemy na pewno całe mnóstwo takich smaczków, różnic pomiędzy tym jak jest teraz a jak było. Wiem jedno, bez długiego lotu , w innych warunkach takie morderstwo nie mogłoby się zdarzyć. Czas, miejsce i możliwości zostały idealnie wykorzystane.