Zeydler-Zborowski Zygmunt – Gdzie jest Joachim Finke? 146/2011

  • Autor: Zeydler-Zborowski Zygmunt
  • Tytuł: Gdzie jest Joachim Finke?
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo LTW
  • Seria: Kryminał
  • Rok wydania: 2011
  • Recenzent: Ewa Helleńska

LINK Recenzja Doroty Samborskiej

W  POSZUKIWANIU  JOACHIMA  FINKE

Ukazało się właśnie pierwsze książkowe wydanie powieści Zygmunta Zeydlera – Zborowskiego „Gdzie jest Joachim Finke?”, opracowane na podstawie publikacji tego utworu w Kurierze Polskim w 1962 roku.  Tym samym mamy okazję poznać kolejny dawny utwór jednego z polskich mistrzów kryminału.

Zaczynając lekturę książki od razu wiemy, że będzie się działo.  Oto w jednym z warszawskich hoteli pojawia się człowiek o charakterystycznym wyglądzie — jest to grubas o poczciwej rumianej twarzy. Grubas chce się widzieć z jednym z gości hotelowych, Joachimem Finke, z którym jest umówiony.  Portier niechętnie odrywa się od rozwiązywanej krzyżówki (jak nazywała się pierwsza żona ostatniego z Jagiellonów?) i kieruje pytającego do pokoju 453, upewniwszy się uprzednio, że na tablicy nie ma klucza. Teraz można znów zająć się krzyżówką i zastanowić, jak nazywa się murzyńskie plemię na P.  Po kilku minutach tłuścioch  wraca zaniepokojony – gościa z pokoju 453 nie ma w pokoju, a przecież mieli się spotkać w ważnej sprawie właśnie tego dnia i o tej godzinie!  Na drugi dzień rano pana Joachima poszukuje inny człowiek — tym razem jest to wysoki i chorobliwie chudy facet z nienaturalnie dużą grdyką. Znów okazuje się, że lokatora pokoju 453 nie ma, mimo że był umówiony z pytającym o niego Don Kichotem.  Wkrótce okazuje się, że pokojówka nie może dostać się do rzeczonego pokoju.  Po komisyjnym otwarciu pokoju pracownicy hotelu stwierdzają, że niewątpliwie ktoś tu mieszkał. Ślady krwi na pościeli i na ścianie koło łóżka powodują, że wezwano milicję. Wkrótce z szarej warszawy, która zatrzymała się przed hotelem, wysiadł porucznik Zieliński w towarzystwie znanego nam skądinąd sierżanta Pakuły.

Porucznik Zieliński to młody i niedoświadczony, ale bardzo ambitny oficer MO. Sprawa zniknięcia przybyłego z Rzymu Amerykanina okazuje się za trudna dla takiego żółtodzioba, tym bardziej, że Mr.Finke okazał się człowiekiem bez twarzy.  Nikt nie pamięta, jak wyglądał, zdjęcie z jego paszportu zniknęło podobnie jak posiadacz paszportu. Wkrótce w rejonie dworca kolejowego znaleziono zwłoki ze zmasakrowaną twarzą.  Zwłoki miały przy sobie waluty różnych krajów oraz dokumenty należące do zaginionego Amerykanina. Coś tu jednak nie gra.  Odzież nieboszczyka pochodziła ze znanych i wytwornych firm zachodnich, za to buty były wyprodukowane przez firmę Chełmek i były w marnym gatunku.
Nawet tak niedoświadczony  milicjant jak Zieliński nie daje się nabrać i węszy jakiś kant i mistyfikację.   Żeby było jeszcze dziwniej, denat miał w kieszeni…okarynę.

Wkrótce do wspomnianej tu dwuosobowej ekipy śledczej dołączy kapitan Downar. Wspomagać go będą znany nam kapitan Walczak i porucznik Kobiela. Krótko mówiąc: sami swoi. Jeśli sprawę rozpracowuje taki zespół, sukces jest murowany. Tajemnicze wydarzenia mnożą się, pojawiają się kolejne zwłoki, w śledztwo zaangażuje się piękna Ewa i jeszcze parę przypadkowo wplątanych w sprawę osób.  Jak to zwykle bywa, pomaga też niekiedy przypadek. Nawet nadmierne gadulstwo porucznika Zielińskiego nie okaże się wadą. Szybkie i częste zwroty akcji są niewątpliwie walorem tej powieści — czyta się ją z zainteresowaniem, nawet jeśli niektóre wydarzenia wydadzą się nam mało prawdopodobne. Przy okazji poznamy bliżej sierżanta Pakułę i porucznika Kobielę — a są to ludzie o ciekawych życiorysach i poglądach na życie i pracę w organach ścigania.

Akcja powieści toczy się głównie w Warszawie, ale chwilami przenosi się do Milanówka i Podkowy Leśnej.  Pewną rolę gra tu samochód simca (dzisiaj już chyba zupełnie zapomniany). Bohaterowie często jeżdżą tramwajem linii 18 na Mokotów, jedna z bohaterek mieszka na ul. Francuskiej w pobliżu ronda Waszyngtona, dwie inne osoby to mieszkańcy ulicy Woronicza, która była wówczas mało znaną ulicą i sierżant Pakuła mógł udawać, że nie wie gdzie się ona znajduje. Ewa je obiad w jadłodajni Zdrowie koło kina Muranów. Pewnie nie ma już tego kina i tej jadłodajni.

A książkę polecam wszystkim. Aha, okaryna, którą znaleziono w kieszeni nieboszczyka z torów w pobliżu dworca Warszawa Zachodnia, bardzo pomoże w wyjaśnieniu sprawy. Nie wolno jednak lekceważyć żadnego, nawet tak idiotycznego szczegółu.