Gałuszka Zenon – Dziesięć dni na karuzeli 72/2011

  • Autor: Gałuszka Zenon
  • Tytuł: Dziesięć dni na karuzeli
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Seria: Seria z jamnikiem
  • Rok wydania: 1983
  • Nakład: 100320
  • Recenzent: Marzena Pustułka

LINK Recenzja Amudeny Rutkowskiej

Między młotem a kowadłem wiele się przecież wydarzyć może…

Sama nie mam pojęcia pojęcia, dlaczego do tej pory nie przeczytałam tej książki. Czy zniechęcił mnie tytuł, czy nazwisko autora (niezbyt znane) — trudno zgadnąć.  Obecnie ta historia ubawiła mnie niebywale. A jest to historia przygód, tyleż nieprawdopodobnych, co fascynujących, polskiego malarza nieprofesjonalisty (to znaczy, że malował nie dla pieniędzy, ale dla przyjemności), niejakiego Dominika Groszka. Nasz bohater wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych zachęcony złudną nadzieją zrobienia wielkiej kariery.Otrzymuje bowiem zaproszenie z Museum of Modern Art. z Nowego Jorku do wystawienia tam najlepszych swoich obrazów. Do zaproszenia dołączony jest bilet do Nowego Jorku, ale — o dziwo- z Paryża. Chwila konsternacji, ale kto by się w końcu tym przejmował! W momencie, gdy Groszek postawił stopę na pokładzie samolotu lecącego do Paryża  „wsiada na karuzelę”. Mówiąc prościej zostaje uwikłany  w przemytniczo-kryminalno-przygodowa aferę, z której ciężko będzie mu się wyplątać. A wszystko przez zidiociałych  amerykańskich gangsterów, którzy odbierają z lotniska w Newark niewłaściwego faceta, pozwalając celnikom zgarnąć prawdziwego przemytnika oraz równie zidiociałą policję, która, nie wiadomo dlaczego jest przekonana, że tym samym samolotem, z tego samego Paryża leciało aż dwóch przemytników. Rezultat tych zidioceń jest do przewidzenia — biedny Dominik Groszek, marzący o karierze za oceanem musi uciekać zarówno przed policja, jak i przed gangsterami. A i obrazy diabli wzięli. Dominik przeżywa mnóstwo nieprawdopodobnych przygód, wykazuje się jednak ogromną pomysłowością, i co tu dużo mówić jest wielkim szczęściarzem, chociaż sam nazywa siebie pechowcem. Podróż  bohatera  przez całą Amerykę Północną naprawdę mocno wciąga czytelnika i trudno jest oderwać się od książki. A wszystko to nie tylko dlatego, że Groszek przeżywa przedziwne sytuacje i spotyka fascynujących ludzi, ale głownie dlatego, że jego przeżycia opisane  sa niezwykle  barwnym i sugestywnym językiem. Książka napisana jest w pierwszej osobie i wszystkie opisy, dialogi i porównania Groszka są niesłychanie zabawne. Dawno tak głośno nie śmiałam się przy czytaniu książki (ostatni raz chyba przy Zaciszu 13). Potrzebna jest tu odrobina wyobraźni, musimy bowiem czytając opis czy porównanie umieć to sobie również wyobrazić i wtedy pękamy ze śmiechu. Kilka przykładów:
1. Budzik terkotał jak wyjątkowo złośliwa teściowa.
2. Włożyłem w żarłoczną jak pirania rękę listonosza dziesięć złotych…
3. Niestety! Nawet jeżeli komuś tam udało się  rozmnożyć to i owo, w najmniejszym stopniu nie  zmieniło to wyjątkowo materialistycznego poglądu mojej kieszeni. Ciągle te same siedemdziesiąt pięć centów.
4. — Jak człowiek siedzi przez cały czas w ciasnej budzie z majtkami na wszystkich półkach, to czasem przychodzą mu do głowy dziwne myśli. — A co powiedziała żona na ten….wyjazd?- Żona?! Wie pan co ona może mi zrobić? ! — Potrząsnąłem głową, że nie. — Powiedział. A później spuścił  wzrok  i mruknął zgaszonym tonem : – i tak będę musiał wrócić, jak forsa się skończy…..
5. Odwróciłem się do sapiącego za plecami Freda i pokazałem palcem na buczącą metalowa skrzynkę, stojącą z boku na betonowym  postumencie. Podbiegł kilka kroczków i kucnął po jej drugiej stronie. Równie dobrze byłby schowany za wbitą w ziemię zapałką.
6. Było w nim tyle podniecenia, co w dziurze w ścianie.
Dość. Co za dużo to niezdrowo. Obięcuję wam jednak, że takich i lepszych perełek jest w książce dużo więcej. Na uwagę szczególnie zasługuje opis pijącego samotnie Groszka. Jak powszechnie wiadomo, picie samemu jest ochlajstwem, więc Dominik pije do swojego odbicia w lustrze łazienkowym, prowadząc z nim przy każdym kolejnym kieliszku interesująca pogawędkę. Impreza kończy się zaśnięciem w wannie…Ucieszyłam się w duchu, że ja mam w domu dużo luster, i to w bardziej przyjemnych miejscach….Nigdy nie wiadomo, co człowieka czeka w życiu…Zakończenie amerykańskich perypetii malarza — nieprofesjonalisty jest również interesujące i trudne do przewidzenia, godne prawie pióra Jeffreya Archera, celującego w zaskakujących pointach i oszustwach przygotowanych przez wyjątkowo sprytnych ludzi.
A co do osoby autora…No cóż, wrzuciłam nazwisko w Google i wyskoczyło parę rzeczy. Istnieje domniemanie że Zenon Gałuszka jest (był?) nauczycielem polonistą w szkole w Darłowie, napisał jeszcze jedna książkę pod tytułem „Ula, kropka i przecinek” (tytuł wskazuje na młodzieżówkę), był także wychowawcą i opiekunem uczennicy, która wygrała konkurs literacki na jakiś marynistyczny temat. Ale jak to wszystko sprawdzić? Pomożecie?