Zeydler-Zborowski Zygmunt – Za dużo kobiet 181/2010

  • Autor: Zeydler-Zborowski Zygmunt
  • Tytuł: Za dużo kobiet
  • Wydawnictwo: Kurier Polski, Wielki Sen
  • Seria: gazetowiec, Seria z Warszawą
  • Rok wydania: 1986, 2010
  • Recenzent: Piotr Kitrasiewicz

LINK Recenzja Tomasza Kornasia
LINK Recenzja Adama Sykuły

Jest to pierwsze książkowe wydanie powieści jednego z autorów kryminałów peerelowskich. „Za dużo kobiet” ukazywało się w odcinkach na łamach „Kuriera Polskiego” w 1987 roku.

Na fabułę składa się śledztwo prowadzone przez oficerów z Wydziału Zabójstw Komendy Stołecznej MO (był wydział o takiej nazwie?) dotyczące morderstwa popełnionego na pracowniku spółdzielni krawieckiej zabitego krawieckimi nożycami. Potem jest kolejny trup – młoda kobieta utopiona w morzu w Sopocie, a obie zbrodnie mają ze sobą oczywiście ścisły związek. Zbierany w wyniku śledztwa materiał wskazuje na powiązanie sprawcy z wywiadem zachodnioniemieckim. Tropiąc zbrodniarza milicjanci ustalają, że będzie on próbować ucieczki z Polski za pomocą pontonu, którym dopłynie do czekającej na niego łodzi podwodnej, i oczywiście podejmują odpowiednie przeciwdziałanie.
Jak na Zeydlera-Zborowskiego, którego niektóre powieści okazywały się całkiem ciekawe (np. „Spacer po suficie” czy „Bardzo dobry fachowiec”) ta jest nużąca i w niewielkim stopniu wzbudzająca zainteresowanie czytelnika. Polega na opisie poszczególnych procedur śledztwa, z przesłuchaniami na czele, a materiał fabularny został zredukowany do minimum. Funkcjonariusze MO są uprzejmi i kulturalni, natomiast podejrzani, zwłaszcza przedstawiciele prywatnego biznesu, mocno niepewni pod względem etyczno-moralnym. Osoba zdemaskowanego sprawcy nie zaskakuje, bo jego postać od początku była w centrum zainteresowania asów śledczych. Wydaje się, że mocno posunięty w latach autor pisał ten utwór w pośpiechu z myślą o gazecie, a  nie książce. Jest to także jego najkrótsza opowieść kryminalna. Jej obecna edycja jest co najwyżej rodzajem ciekawostki i to małego kalibru, chociaż miłośnicy kryminalnej prozy rodem z PRL na pewno sięgną po nią z zainteresowaniem.
Piotr Kitrasiewicz
(Magazyn Literacki Książki nr 5 – 2010)