Chmielewska Joanna – Ślepe szczęście 122/2010

  • Autor: Chmielewska Joanna
  • Tytuł: Ślepe szczęście
  • Wydawnictwo: Polski Dom Wydawniczy  Sp. Z o.o.
  • Wydanie III
  • Rok wydania: 1995
  • Recenzent: Iwona Mejza

Kooptacja Zygmunta

Nie każdy tak jak Tereska i Okrętka ma ślepe szczęście , by prawie za każdym rogiem ulicy/ nie dosłownie/ natykać się na krew w żyłach mrożące wydarzenia. Właśnie , po siedmiu tygodniach włóczęgi wróciły z Mazur.

To co przeżyły to ich .Odpoczywają robiąc porządki w ogródku. Lato się kończy.  Na  to wszystko przychodzi Januszek z informacją, że gdzieś, całkiem niedaleko, tylko sto pięćdziesiąt  kilometrów od domu można złowić raki. Wtedy były jeszcze czystsze rzeki i rzeczki. Zapada jedyna możliwa decyzja, jadą. Zostaje dokooptowany  do grupy Zygmunt , brat Okrętki.
Nigdy w życiu nie spotkałam się z metodą łowienia raków na żaby, ale wierzę w nią , tak jak i w inne opisane przez panią Joannę Chmielewską  rzeczy. Same zdarzenia, fikcyjne , są podbudowane solidną wiedzą, czy to z dziedziny historii, tak  jak w „Ślepym szczęściu” czy też z dziedziny fizyki , jak w „Duchu”.
Wydanie” Ślepego szczęścia” , które ja posiadam składa się z trzech  części. Można je traktować jako całość lub też jako osobne opowiadania , które łączy logiczny ciąg zdarzeń .
Ja tak tę książkę traktuję, zwłaszcza, że posiadam także osobno wydanego” Ducha „w formacie a4 , jako opowiadanie.
Są to trzy opowiadania : „Ślepe szczęście” , „Przeprowadzka” i „Duch” .Zawsze gdy czytam książki pani Joanny Chmielewskiej  napisane, niejednokrotnie kilkadziesiąt lat temu ogarnia mnie pewna  tęsknota za zwyczajnym życiem. Prostym, nie prostackim, gdzie raki jeszcze pływały w rzekach , a czwórka młodych ludzi  bezpiecznie mogła udać się w bliżej im nieznanym kierunku i po znakach orientacyjnych typu : wielkie stogi siana i żółte pole, których już nie było, był za to słup telegraficzny i mostek i bagienko  , las i oczywiście rzeczka a w rzeczce raki. Sama natura w czystej formie zachęcająca do aktywnego wypoczynku.
W czasie łapania raków niejedno zdarzyć się może i się zdarza. Sensacje historyczne, nadzwyczajne odkrycia, łapanie przestępców. Satysfakcja gwarantowana.
A czym może nas zaskoczyć coś tak prozaicznego jak przeprowadzka? Wszystko dzieje się w czasie gdy stare nie nadające się do zamieszkania budynki są wyburzane, lokatorzy tychże  budynków przeprowadzają się na nowe miejsca zamieszkania. Wszystko zaplanowane i zorganizowane tak jak trzeba. Nie powinno się nic takiego zdarzyć
.A jednak….  Choroba i operacja , poród przedterminowy, wyjazd służbowy i przeprowadzka babci Okrętki załatwiają sprawę. Wszystko normalne zdarzenia skumulowane w czasie i oczywiście złoczyńcy w tle. Z kolei szczęśliwie zakończona przeprowadzka prowadzi do Gnatów , które wypadły ojcu Tereski z harmonogramu  i generują jakieś  bliżej nie znane nieszczęśliwe wydarzenia. Efekt końcowy tych zdarzeń jest znany i  wygląda tak , że kto w Gnatach nocuje ten łamie rękę, nogę, lub zjawia się na posterunku milicji bosy, niedoubierany, a zima i mróz  ,trzeźwy  i bredzi coś o duchu. Takie zdarzenia trzeba wziąć pod lupę i sprawdzić  czy tylko straszy , czy też , na przykład szpiedzy prowadzą akcje specjalne lub może czegoś szukają. Po różnych  perypetiach i spotkaniach z duchem twarzą w twarz prawda wychodzi na jaw a ja uświadamiam sobie jak ważna jest wiedza , nawet podstawowa wyniesiona z lekcji fizyki.
Opowiadania czyta się jednym tchem . Wciągająca, pomysłowa akcja  , barwne postaci / chociażby grupa archeologów  i docent Wiśniewski, który wygrał sześć butelek koniaku, dużych! : „ …Upije się pan …- wyrwało się Okrętce z troską. – Nie wypije wszystkiego sam – zapewnił stanowczo łysy. – Nie- przyświadczył   docent smętnie . – Są tu szakale, które wezmą udział w uczcie. „Wygrać sześć dużych butelek koniaku w tamtych czasach to nie byle co  i wcale nie dziwię się szakalom że chciały uczestniczyć w świętowaniu archeologicznego  odkrycia. Najbardziej smuci to , że matura tuż, tuż , Okrętka i Tereska oczywiście ją zdadzą, pójdą na studia , wyjdą za maż za mężczyzn budzących błysk w oku każdej kobiety i nic już nie będzie takie samo. Tak to w życiu bywa. Wielbiciele książek pani Joanny Chmielewskiej wiedzą co dobre a  tam gdzie pojawiają się Tereska i Okrętka samo najlepsze. Ci którzy nie czytali niech sięgną właśnie po „Zwyczajne życie,”  „Większy kawałek świata” czy też po „Ślepe szczęście”, które to sformułowanie powtarza się w każdym z trzech opowiadań bo wszak nie każdy ma takie ślepe szczęście jak Tereska i Okrętka.