Chmielewska Joanna – Depozyt 150/2010

  • Autor: Chmielewska Joanna
  • Tytuł: Depozyt
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Vers
  • Rok wydania: 1999
  • Recenzent: Iwona Mejza

Zdeponuj czas na lekturę

Ludzie dzielą się na tych, którzy jedzą, żeby żyć i na tych, którzy żyją żeby jeść i im tę książkę szczególnie polecam.


W „Depozycie” Joanny Chmielewskiej nie uświadczy ani milicjanta, ani policjanta, ani nawet przedstawiciela straży miejskiej, granicznej czy też jakiejkolwiek . Raz występuje w postaci grozby słownej Interpol, ale to by było na tyle jeśli chodzi o przedstawicieli prawa . Natomiast jako czarny charakter/ bardziej szary nawet/ przez prawie całą książkę przewija się  Bubel, brat drugiej, byłej żony Henryka Karpiowskiego. Tenże Bubel, z czasem nawet sympatyczny ma małą manię, po prostu Lubi kraść. Cokolwiek, złoto, srebro, drzewko szczęścia, mocno zakurzone lub podniszczone kasety video. Oprócz tego normalnie pracuje, pomieszkując od czasu do czasu w mieszkaniu byłego szwagra. To ta jego niemiła mania jest powodem wszystkich dalszych perypetii bohaterów książki.

Koniec lat dziewięćdziesiątych, kapitalizm rozkręca się coraz szybciej, niektórzy nawet przez przypadek robią kokosowe interesy z bratnim krajem, cytuję…” Obaj, i Henryk Karpiowski i jego wspólnik nadawali się do interesów jak gęś do podkucia, ale tym razem im się udało. Dwóch głupków z wyższym wykształceniem przez czysty przypadek złapało niezwykłą okazję i wzbogaciło się potężnie do tego stopnia, że sami nie wiedzieli co z tym fantem zrobić….” A były to naprawdę wielkie pieniądze zwane zielonymi oraz monety złote, bardzo ciężkie i w charakterze rozkoszy dla oczu diamenty sztuk dwanaście. Taki to właśnie przelew w czarnej, skórzanej teczce z naderwanym uchem trafił do Henryka Karpiowskiego. Zbieg okoliczności sprawił, że w tym samym dniu gdy w ręce pana Henryka trafił taki skarb, znowu przyjechał Bubel i teczkę z zawartością trzeba było ewakuować. Przekonanie o niepełnej legalności interesu sprawiło, że pieniądze zamiast trafić do banku trafiły do najlepszego przyjaciela pana Henryka Seweryna Chlupa, na przechowanie.
Była to konieczność i zarazem kardynalny błąd ale bez tego nie byłoby tej lekkiej, wciągającej książki ze smakowitymi momentami kulinarnymi. Nie zepsuję zabawy i przyjemności czytania odkrywając, że jedynym, pełnoprawnym nieboszczykiem został właśnie Seweryn Chlup, zmarły na wylew,  na złość własnej żonie .
W międzyczasie Henryk Karpiowski miał wypadek samochodowy i stracił pamięć, kompletnie . Teczka z zawartością przepadła w ostępach domostwa pani Bogusi Chlupowej. Oprócz tego, że zołza niesamowita, nadal wściekła na nieboszczyka męża i na wszystkich dookoła a na Karpiowskiego i jego rodzinę w szczególności, pani Bogusia odznaczała się niewątpliwym talentem kulinarnym. Karmiła wściekle dobrze i tanio i zrozumiała stawała się tusza nieboszczyka męża i zapędy matrymonialne kolejnego adoratora oraz liczne propozycje zawodowe.  Niewątpliwą zaletą tej książki są kulinaria, czyta się świetnie, szybko i z przyjemnością, niestety co jakiś czas przełykając ślinkę i sprawdzając co jest w lodówce. Ja sama zamierzam niektóre przepisy, nawet te niepełne wprowadzić w życie tak brzmią smakowicie.

W „Depozycie” po raz wtóry objawił się talent i zmysł humorystyczny autorki, spostrzegawczość i umiejętność sprawnego wielotorowego snucia intrygi. Nie przegadana z barwnymi postaciami, kapitalne dzieci : Agatka, wścibska i nieustępliwa jak matka oraz Staś, miłośnik wędkarstwa. Do kompletu poczciwy i zakochany Tadzio, syn z pierwszego związku, Bożenka, młodsza kopia pani Bogusi i wiele innych interesujących emanujących pozytywną energią postaci. Po licznych perypetiach oraz prawie generalnym remoncie domu pani Bogusi, bardzo realistyczne opisy czynności stolarskich, czujemy, że wszystko zmierza do szczęśliwego zakończenia, jak w starych, klasycznych romansach.
Z wielu, powyżej wymienionych względów mogę polecić „Depozyt” do przeczytania każdemu, bez różnicy płci i wieku, bo każdy znajdzie w niej coś, lub też wszystko dla siebie a może nawet coś ugotuje, co jak mówią teraz ekonomiści będzie wartością dodaną, zwłaszcza jeżeli wyjdzie tak smakowicie jak pani Bogusi, czego życzę.