Krajewski Marek, Czubaj Mariusz – Aleja samobójców 145/2010

  • Autor: Krajewski Marek, Czubaj Mariusz
  • Tytuł: Aleja samobójców
  • Wydawnictwo: W.A.B.
  • Seria: Mroczna Seria
  • Rok wydania: 2008
  • Recenzent: Marzena Pustułka

O wpływie strajku śmieciarzy na dowody zbrodni

„Aleja samobójców” to kolejny kryminał autorskiego duetu Krajewski ? Czubaj o przygodach nadkomisarza Patera.

Właściwe, zgodnie z chronologią wydarzeń, jest to kryminał pierwszy, opisane w nim wydarzenia rozgrywały się przed zbrodniami Naśladowcy ( „Róże cmentarne”). Już w tej pierwszej książce poznajemy lekką obsesję nadkomisarza , dotyczącą niewykrytego morderstwa dwóch studentek w Jelitkowie. Męczy go ta sprawa, czuje, że popełnił błąd, że czegoś nie dopatrzył, czuje się winny. Sądzę , że to ważny przyczynek do charakteru nadkomisarza, wskazujący na jego dużą wrażliwość, ale także rzetelność i bezkompromisowość w walce ze złem. To chyba jeden z niewielu rysów charakteru ( ale jakże istotny!) , który nadkomisarz „odziedziczył” po kolegach z MO, znanych z tego , że nawet przez kilkanaście lat potrafili tropić przestępcę ( przynajmniej w książkach).  Tym razem , w pewien upalny, czerwcowy dzień dzwoni komórka i Pater dowiaduje się o kolejnej zbrodni. Miejscem przestępstwa jest bardzo ekskluzywny i bardzo drogi nadmorski Dom Seniora, o wdzięcznej i wielce obiecującej nazwie Eden. Znaleziono tam trupa jednego z pensjonariuszy, starszego inwalidy Ryszarda Maziarskiego. Pater przyjeżdża na miejsce, ale nie dane jest mu rozpocząć śledztwo, gdyż zaraz po nim nadjeżdżają agenci ABW i w bezceremonialny sposób przejmują dochodzenie. Mało tego, grożą Paterowi najcięższymi konsekwencjami, gdyby w jakikolwiek sposób mieszał się w sprawę.  No, naszemu bohaterowi nie trzeba było tego powtarzać. Domyślamy się , co nastąpi. Mimo, że zostaje jak najformalniej odsunięty od śledztwa nadkomisarz Pater bierze urlop i postanawia sam, choć przy nielegalnej pomocy swoich funkcjonariuszy rozwiązać zagadkę. Wieloch i Kulesza nie odmówią mu pomocy, gdyż wiele ich łączy — w tym chyba najbardziej nierozwiązana sprawa z Jelitkowa ( „Sprawcy podwójnego morderstwa nigdy nie odnaleziono, bo Pater i jego podwładni zawalili robotę. Przeoczyli oczywisty ślad. Wtedy Pater nauczył się, że ludzi zbliżają nie tylko wspólnie rozwiązane sprawy, ale i te wspólnie spartaczone”). A sprawa zapowiada się bardzo interesująco.  Zamordowany Ryszard Maziarski nie dość, że został po śmierci oskalpowany, to jeszcze miał opuszki palców sklejone klejem, w taki sposób, że palce tworzyły jakiś dziwny czworokąt. Mało tego, tego samego dnia zaginął inny pensjonariusz, znany profesor, chirurg i jednocześnie antropolog, specjalista od ran symbolicznych i zbrodniczych sekt.  Już pierwsze informacje zdobyte przez policjantów świadczą o tym ,że Eden nie jest tylko tym, za co pragnie uchodzić i już wcześniej miały tam miejsce dziwne wydarzenia. Równie tajemnicza okazuje się zarówno postać zamordowanego Maziarskiego, jak i zaginionego profesora Czekańskiego. Co łączy wszystkie te osoby i wydarzenia? Kim naprawdę był Ryszard Maziarski? Co wspólnego ma z tym Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego?  Jakie tajemnice kryje w sobie nielegalne wysypisko śmieci w pobliżu Edenu? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi znajdziecie w książce.
Bardzo znacząca wydaje mi się, wielokrotnie podkreślana w książce , wrogość pomiędzy agentami ABW a „normalną”  policją. Wrogość jest tak duża, że policjanci mówią o swoich kolegach ABWera, nie ma mowy o żadnej współpracy, chociaż wszystkim w końcu chodzi o to samo — odnaleźć mordercę. Każdy jednak chce przy tym ogniu upiec własną pieczeń i zgarnąć zyski. Mój Boże, gdzie się podziali ci wspaniali pułkownicy wywiadu i kontrwywiadu tamtych  lat, tak zgodnie współpracujący z towarzyszami z MO? Wszyscy się nawzajem lubili, szanowali, doceniali swoja ciężką pracę. Tak się tylko zastanawiam, co jest bliższe prawdy — te animozje między służbami  i skryta przed oczami publiki wrogość, czy niegdysiejsza , tak pięknie opisywana przez Annę Kłodzińską, manifestacyjna współpraca? To kolejna różnica pomiędzy dawnymi bohaterami a dzisiejszą rzeczywistością, brutalną aż do bólu.
Zakończenie książki dość ciekawe i nieoczekiwane, chociaż biorąc pod uwagę te skalpy, sklejone palce i  zbrodnicze sekty spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego.
Na zakończenie jeszcze mały, ale ciekawy cytacik z przemyśleń nadkomisarza Patera — „na nic zdały się tłumaczenia , że Pater wstąpił do służb w 1990 roku, już w nowej Polsce, gdy jego firma przechodziła gruntowne zmiany. Dla niektórych policjant na zawsze pozostanie milicjantem”.