Miłoszewski Zygmunt – Uwikłanie 4/2008

  • Autor: Miłoszewski Zygmunt
  • Tytuł: Uwikłanie
  • Wydawnictwo: W.A.B.
  • Seria:  Mroczna seria
  • Rok wydania: 2007
  • Nakład:
  • Recenzent: Iza Desperak

LINK Recenzja Marzeny Pustułki
LINK Recenzja Grażyny Głogowskiej

Uwikłanie

Tytuł powieści, na którą chcę zwrócić uwagę jest jednocześnie słowem, które oddaje zjawisko któremu warto się szerzej przyjrzeć. „Uwikłanie” Zygmunta Miłoszewskiego, wydane w ramach „mrocznej serii” wydawnictwa WAB, to powieść o uwikłaniu podwójnym.


Po pierwsze, bohater wydarzeń, prokurator zaangażowany w śledztwo w sprawie tajemniczego zabójstwa, odkrywa że ofiara i on sam uwikłani są w potworny galimatias – za sprawą różnych tajemniczych służb. Jest więc „uwikłanie” kolejną pozycją o służbach, współczesnym odpowiednikiem opowieści o szpiegach lansowanych przez MON i serię Labirynt w dawnych czasach. Zdaje się że autor stara się podkreślić psychologiczny wymiar uwikłania – morderstwo zdarzyło się w trakcie terapii „ustawień”. Notka na okładce opisuje uwikłanie w rodzinne tajemnice strzeżone przez siły potężniejsze niż rodzina – czyżby chodziło o skojarzenie z rodziną mafijną? Jednak lektura powieści odsyła czytelnika do zupełnie innego rodzaju uwikłania. Prowadzone śledztwo prowadzi w przeszłość, do morderstwa politycznego popełnionego przez ubeków (czyli ówczesne tajne służby). Odkryciu prawdy aktywnie przeciwdziałają dziś inne siły, widomy ślad istnienia Układu. Na drodze do jego rozpracowania nasz dzielny prokurator Teodor Szacki napotyka – obok ludzi pamiętających dawne czasy – historyków z IPN. Fikcja literacka miesza się z życiem, obok nazwisk fikcyjnych bohaterów znajdujemy nazwiska rzeczywistych bohaterów medialnych Newsów, choćby Wildsteina i Maleszkę. Spisek służb to kolejny temat podjęty przez naszą rodzimą literaturę, nie bez nawiązań do lustracji, która świetnie sprawdza jako narzędzie dramaturgizujące współczesne fabuły, i nie pominięcia w naszej klubowej działalności recenzenckiej.
Drugi wymiar uwikłania, z którym mamy tu do czynienia to samo – uwikłanie się naszego detektywa (a właściwie prokuratora) w romans. Bohater ma żonę dziecko, i po kilu latach spokojnego życia odczuwa zdaje się potrzebę dreszczyku emocji. Dreszczyk zawodowy mu nie wystarcza, na marginesie poszukiwania mordercy mamy więc kliniczny opis przeżyć pana który planuje i odbywa swój pierwszy zdaje się skok w bok. Wątki kryminalne przeplatają się z kolejnymi etapami dochodzenia do owego skoku, co ewidentnie świadczy o tym, że nie mamy do czynienia z kryminałem PRL – owskim. Tam detektyw mógł być rozwodnikiem lub aseksualistą (o tę orientację podejrzewam ostatnio Szczęsnego), jego życie osobiste mogło być pasmem niepowodzeń, ale jedynie z powodu jego wymagającej pracy i braku zrozumienia u miałkich kobietek. Teodor Szacki ma w domu rodzinna harmonię, mimo to – a może właśnie dlatego – poszukuje erotycznego dreszczyku poza nim, co przybliża go do bohaterów prozy współczesnej, oddala jednak od wzorców peerelowskich. Odbierając córeczkę z przedszkola lub dzwoniąc do żony z pracy obmyśla jednocześnie, jak tu zrealizować słodkie tete a tete. Podniety dostarczają mu kontakty służbowe, konkretnie dziennikarka której opowiada o prowadzonej sprawie – może właśnie tak zaczynały się ocenzurowane przez autorów klasycznych powieści milicyjnych rodzinne kłopoty milicjantów? W każdym razie, inaczej niż w PRL-u. gdzie piękna sąsiadka mogła kusić wdziękami prosząc o pomoc w wymianie żarówki, równie piękna współpasażera nocnego pociągu mogła powodować kosmate myśli, ale nasz bohater trzymał się dzielnie, tu groźny acz atrakcyjny skok w bok zostaje skonsumowany na oczach niemalże czytelnika, żadnej cenzury obyczajowej wszak dziś nie ma.
Uwikłanie naszego bohatera stawia go w zupełnie innej sytuacji niż bohaterów z dawnych lat. Ma żonę, kochankę i dziecko – ma się czego bać. Być może rozczaruję potencjalnych czytelników zdradzając zakończenie, znalazłszy się bardzo blisko rozwiązania zagadki prokuratora zdaje sobie sprawę że nie tylko on, ale raczej jego córeczka może być kolejną ofiarą. I daje sobie spokój z poszukiwaniem prawdy. I tak wie zbyt wiele. Facet którego nie złamał nikt, odporny na korupcję w swych sklepowym garniturze, pada ofiarą Układu.
Dla osłody zwolennikom sztywnych reguł powieści milicyjnej i mord – owskich recenzji dodam, że książka jest świetna, doskonale komentuje niedawne wydarzenia, przypomina czytelnikowi co robił 2 lata temu o tej samej porze co prokurator Szacki. Każdy rozdział rozpoczyna przegląd prasowych newsów na dany dzień akcji, zwieńczony prognozą pogody. Trudno orzec po 2 latach czy dobór owych informacji nie jest kolejną piętrową intrygą autora, od polityki przechodzą owe newsy błyskawicznie do krymianalistyki, a czasem jedno miesza się z drugim. Jak w życiu…