Opatowski Krzysztof – To nie oryginał, Hieronimie – Druga seta 66

  • Autor: Opatowski Krzysztof
  • Tytuł: To nie oryginał, Hieronimie
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Ewa wzywa 07
  • Zeszyt nr 9
  • Rok wydania: 1969
  • Nakład: 100000
  • Recenzent: Tomasz Kornaś
  • Broń tej serii: Druga seta

LINK Recenzja Ewy Helleńskiej

Wydusił z siebie fryz z indyków

W „ewowym” zeszycie Krzysztofa Opatowskiego „To nie oryginał, Hieronimie” mamy do czynienia z morderstwem dokonanym na osobie pracownika muzeum i kradzieżą obrazu niejakiego Jana Vermeera van Delft. Nietrudno się domyślić, że podjęta zostanie próba wywiezienia obrazu za granicę, która to próba zostanie udaremniona przez funkcjonariuszy milicji. Tematem do rozstrzygnięcia będzie jedynie kwestia: kto zbrodniarzem owym był.
Kryminał Opatowskiego napisany został dość topornie. Żadnej lotności, finezji, błysku, żadnych wymyślnych dialogów. No cóż, nie pierwszy Opatowski tak zgrzeszył. Solidniej przyłożył się natomiast autor do stworzenia słusznego obrazu prowadzącego śledztwo porucznika Hieronima Bieliny. Traf (a raczej autor) chciał, aby Bielina miał hobby, którym było akurat malarstwo. Po godzinach troski o ład i porządek publiczny nie do kasyna milicyjnego chadzał sobie Bielina, ale na wykłady i seminaria poświęcone malarstwu. Nabył tam wiedzę, którą zaskakiwał potem przesłuchiwanych podejrzanych o morderstwo. Jeden z takich podejrzanych po wysłuchaniu fachowych uwag Bieliny o Vermeerze van Delft wymienił takie zdania z Bieliną:
Nie wiedziałem, że z pana taki znawca.
Cóż, w naszej pracy trzeba bardzo, bardzo dużo wiedzieć.
Ale nie spodziewałem się… naprawdę nie.
Nie docenia pan naszej milicji.
Jednym z elementów akcji było odnalezienie kopii skradzionego obrazu. Znaleziono autora kopii, z którym też Bielina uciął sobie pogawędkę o malarstwie i sztuce kopiowania obrazów znanych malarzy: „Kiedyś jeden facet, który koniecznie chciał podrabiać gotyckie malarstwo zrobił dobrą polichromię kościoła, tylko się nieco przemalował i wydusił z siebie fryz z indyków… i tu… wpadł. – Dlaczego ? – Bo, proszę pana, indyk w Europie jest znany dopiero od szesnastego wieku”.
Przedmiotem krótkich rozważań Opatowskiego jest logika Bieliny. Jest to logika milicyjna, może nie przypominająca tej z kawałów o milicjantach, ale na swój sposób zaskakująca. Otóż Bielina doszedł do wniosku, że skoro przestępcy dla zmylenia śledztwa wsadzili kopię obrazu do międzynarodowego pociągu to  jak referował porucznik swojemu szefowi – „logiczne będzie przypuszczenie, że dziś zechcą przesłać oryginał”. Na pytanie przełożonego, skąd dodatkowa pewność, że nastąpi to na tej samej trasie, Bielina odrzekł: „nie mam żadnego dowodu, ale przesłanki są chyba logiczne”. Nie trzeba dodawać, że pozytywny bohater, porucznik milicji Bielina Hieronim sam odkrył, że kopia jest fałszerstwem. Zanalizował takie elementy jak „świetlistość powietrza”, niektóre „płaskie partie na obrazie”, laserunki i zawyrokował bezbłędnie, że to nie Vermeer van Delft.
Cóż jeszcze znajdujemy w tym kryminale… Na przykład pochwałę kolektywnego myślenia: „człowiek sam nie potrafi nic zrobić. Dopiero w grupie, takiej jak dziś w nocy, grupie ludzi, którym powierzone zostało dobro obywateli”. A tak w ogóle to zeszyt ten można sobie darować. Polecam jedynie absolutnym fanom gatunku czytającym wszystko.