Gerłowski Andrzej – Wyznanie jawnogrzesznicy – Druga seta 34

  • Autor: Gerłowski Andrzej
  • Tytuł: Wyznanie jawnogrzesznicy
  • Wydawnictwo: Sawapress
  • Seria: seria z Kobrą
  • Rok wydania: 1991
  • Nakład: 50350
  • Recenzent: Anna Lewandowska
  • Broń tej serii: Druga seta

Najmądrzejsza kurwa na wschód od Odry

Główna bohaterka, jak nietrudno się domyślić, uprawia najstarszy zawód świata. Jest piękną, młodą, wykształconą kobietą (ukończyła prawo, włada biegle kilkoma językami), ale zwykła praca w biurze adwokackim wydaje jej się mało atrakcyjna i przynosząca zbyt małe dochody. Uprawia więc nierząd, na którym, jak wiadomo, można nieźle zarobić, trzeba jednak pracować również głową.
A ponieważ nasza bohaterka, Lora, jest osobą inteligentną, dobrze wie, że ważne jest nie tylko jak się pracuje, ale również gdzie się pracuje. Wynajmuje więc w hotelu elegancki apartament, w którym przyjmuje tylko bardzo bogatych klientów, głównie zagranicznych. Ogranicza ilość kontaktów tylko do starannie wybranych panów, którym pomaga też prowadzić interesy na terenie Polski. Jednym z takich klientów jest Niemiec, Gustaw, który kocha się w niej i ma nawet ochotę się z nią ożenić (oczywiście jak tylko się rozwiedzie). Lora jest mu wierna, bo uważa, że  „Zawodowa kurwa chce być kochana. Jeśli zorientuje się, że mężczyzna obdarza ją uczuciem, potrafi to uszanować. Potrafi także być dla niego okrutną właśnie z tego powodu, że jest kochaną. Ale ostatecznie częściej zdarza się to normalnym kobietom. I to dopiero jest kurestwo”.
Lora stara się też unikać wszelkich kontaktów z półświatkiem, ale niezupełnie jej się to udaje, ponieważ w tym środowisku panuje obyczaj, że każda dziwka musi mieć swojego opiekuna. Te oporne, które nie chcą oddawać części dochodów takiemu opiekunowi, są do tego zmuszane w mało wyszukany sposób, czyli najczęściej za pomocą solidnego lania.
Lora też została namierzona przez takiego kandydata na opiekuna, niejakiego Fredka, a ponieważ odmówiła korzystania z jego opieki twierdząc, iż nieprawdą jest, jakoby zarabiała w ten właśnie sposób, została brutalnie zgwałcona przez trzech typów. W jednym z nich rozpoznała Fredka, chociaż nie było to łatwe, bo gwałciciele byli porządnie zamaskowani. Zgłosiła się natychmiast na policję, ale oczywiście policyjne śledztwo utknęło w martwym punkcie. Lora postanawia więc mścić się na własną rękę, bo: „Mogłam, co prawda, darować sobie odwet, ale z doświadczenia wiem, że to nie popłaca poszkodowanemu. Sprawy nie załatwione, bądź załatwione źle, tłamszą naszą osobowość”.
I pewnie swoją sprawę załatwiłaby dobrze, gdyby nie to, że nagle zakochała się w przypadkowo poznanym facecie o imieniu Marian (chyba nie najszczęśliwiej dobranym przez autora, bo ostatnio nie kojarzy się ono najlepiej). Oczywiście Marian jest piękny, młody i bogaty, ma tylko jedną wadę: zajmuje się przemytem narkotyków. Ale o tym Lora dowiaduje się zbyt późno, żeby uchronić się przed tym uczuciem. I chociaż twierdzi: „Jestem najmądrzejszą (…) kurwą na wschód od Odry”, to jednak pakuje się w poważne tarapaty.
Oczywiście nie powiem, jak kończy się książka, chociaż zakończenie jest dość zaskakujące. Nie fabuła jednak najbardziej interesuje nas, badaczy literatury kryminalnej, a realia, w jakich autorzy kazali żyć i działać swoim bohaterom.
W przypadku „Wyznania jawnogrzesznicy” nie mamy wątpliwości, że akcja obejmuje początek lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Wskazuje na to fakt, iż nie ma już milicji, tylko policja, a dochody i wydatki liczone są w milionach złotych. Mamy też łatwość przemieszczania się poza granice Polski, tłumy zachodnich biznesmenów robiących interesy w naszym kraju oraz branie swoich spraw we własne ręce przez rodaków.
Panów z pewnością zainteresuje rozpasanie seksualne Lory. Scen erotycznych jest w książce sporo, bo panienka ma temperament. Nawet kiedy idzie odwiedzić leżącego w szpitalu Mariana, to przede wszystkim dba o to, żeby mu rozładować napięcie seksualne („Włożyłam głowę pod kołdrę i zaczęłam pieścić go najlepiej, jak umiałam. (…) Szybko poruszałam głową, aż poczułam, jak do ust bije mi ciepłe i gorzkie źródło, i usłyszałam jego jęk, a pod dłonią wyczułam rozkoszne drżenie jego ud (…) pragnęłam, aby pozostał we mnie, więc połknęłam to ciepłe i gorzkie”). Są też sceny erotyczne z innymi panami, na przykład z przyjacielem z dzieciństwa, obecnie artystą malarzem, który pod pozorem malowania portretu na zamówienie opuszcza żonę i drobne dzieci, aby uprawiać wyrafinowany seks z Lorą („Dotykał nabrzmiałą, twardą męskością mojego brzucha. Pogłaskałam go po jądrach, a potem objęłam ptaka i zaczęłam pieścić szybko i rytmicznie. (…) Podciągnął tułów do góry, a jego męskość znalazła się przy mojej twarzy. Pieściłam go, tak jak Mariana w szpitalu. (…) Jego głowa znalazła się pomiędzy moimi udami. Całował mój kwiat, którym rozkoszowało się tak wielu”). Jest też tzw. „gruppen sex”, w którym udział biorą: klient, Lora i zawodowa prostytutka, która z racji udziału Lory w tym przedsięwzięciu traktuje ją jak swoją i usiłuje się z nią zaprzyjaźnić.
Tak więc autor „Wyznania jawnogrzesznicy”, którego poznaliśmy już wcześniej jako autora „Stabilnego życia Roberta K.” (książki o podobnej tematyce) wyraźnie stara się zadowolić wszystkich: dla pań wątek miłosny, dla panów sceny erotyczne i mocne słownictwo, tylko dla miłośników kryminałów coś mało jest łaskawy, bo wątek sensacyjny zasługuje zaledwie na słabą trójczynę.