Hilkiewicz Adam – Jego prywatne alibi – Druga seta 39

  • Autor: Hilkiewicz Adam
  • Tytuł: Jego prywatne alibi
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Klub Srebrnego Klucza
  • Rok wydania: 1991
  • Nakład:
  • Recenzent: Paweł Nozdryn-Płotnicki
  • Broń tej serii: Druga seta

Opowieść o prawdziwym gliniarzu

„Jego prywatne alibi” zostało wydane przez Wydawnictwo Iskry w serii Klub Srebrnego Klucza w roku 1991. Jest to pierwsze wydanie tej książki, a jednocześnie pewnie jeden z ostatnich tytułów wydanych w serii z popularnym kluczykiem. Już choćby dlatego warto po nią sięgnąć. Łatwo bowiem już od pierwszych stronic zauważyć, iż książka ta została napisana już w nowych czasach.

Te nowe czasy to przede wszystkim nowe rekwizyty i nowi ludzie. Samochodami takich marek jak mercedes czy ford nie jeżdżą już tylko podejrzani cudzoziemcy, a bohater książki zapala papierosy z wizerunkiem wielbłąda na pudełku zapalniczką z napisem John Player Special oraz popija szkocką whisky „Inver House”.
Nie ma tu funkcjonariuszy milicji przesiąkniętych socjalistyczną moralnością, są zwykli zmęczeni pracą i życiem ludzie, dla których praca w milicji jest po prostu zawodem, który starają się wykonywać dobrze, mniej zaś powołaniem. Zresztą w opisie postaci tworzących galerię bohaterów autor raz po raz zaskakuje. Nie zdarzyło mi się bowiem czytać o milicjancie, który kupuje wódkę za bony w peweksie, a potem pije do lustra, zdradza żonę, z którą jest od kilkunastu lat w małżeństwie, z uroczą dwudziestoletnią córką głównego podejrzanego i nie ma z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia, a nawet szuka dziewczyny, by powtórzyć udaną noc? A nadto żywi do podejrzanego sympatię i razem z nim popija szkocką. Książka ta zresztą w wielu innych miejscach odbiega od schematu powieści milicyjnej, jaki znam z wielu pozycji najbardziej poczytnych autorów, klasyków powieści milicyjnej (Jerzy Edigey, Anna Kłodzińska, Zygmunt Zeydler-Zborowski). Tutaj główny bohater – Roman Nowak – nie jest oficerem śledczym, jest zwykłym sierżantem, którego zadanie polega na dyskretnej obserwacji Ryszarda Horoszylskiego – człowieka podejrzanego o dokonanie brutalnego morderstwa na młodej panience lekkich obyczajów, której ciało znaleziono obok jego willi w Podkowie Leśnej i która była jego kochanką. Bohaterem jest więc osoba, która w innych powieściach pełni rolę zaledwie służebną wobec głównych bohaterów – początkujących poruczników ledwie po szkole w Szczytnie lub też doświadczonych milicyjnych wyg w mundurach kapitanów lub majorów milicji.
W książce Hilkiewicza jednak, gdy podczas wykonywania zadania, zostaje zamordowany zmiennik i kolega Romana Nowaka, to wlaśnie on, sierżant milicji obywatelskiej,  bierze na swoje barki ciężar rozwikłania zagadki, nad której rozwiązaniem bezskutecznie się trudzą wyżsi od niego rangą.
Akcja książki rozwija się powoli, zaś intryga jest dość skomplikowana. Dość powiedzieć, iż licznik trupów zatrzymuje się na liczbie 5 (a nawet 6, jeśli doliczymy otrutego psa jednego z bohaterów), co jak na niewielką objętościowo książkę jest wynikiem znakomitym. A mimo tego morderstwa i trupy są tu na drugim miejscu. Na czoło bowiem wysuwa się postać Nowaka, jego obserwacje, przemyślenia i kroki czynione jakby obok oficjalnego śledztwa, mimo że z nim ściśle powiązane. I zakończenie powieści, które zaskakuje….
Przede wszystkim po „Jego prywatne alibi” winni sięgnąć ci miłośnicy polskiego kryminału, których oprócz samej intrygi i głównego nurtu akcji interesują i cieszą opisy miejsc, ludzi i obyczajów oraz ci, którzy mają dość papierowych bohaterów bez skazy, jakich wielu można znaleźć na kartach innych powieści milicyjnych.
Nie jest to może książka wybitna, nie jest to także książka niezapomniana, do której się po wielokroć wraca. Jest to jednak książka, którą przeczytać przynajmniej jeden raz po prostu trzeba.

Cytaty:

Uwagę Jarka przykuł szczupły chłopak, który stał tuż przed nim. Nosił okulary i wyglądał na największego kujona w klasie.

Oczy też ma pani duże i ładne – rzekł do ekspedientki.

Kiedy byłem kawalerem, paliłem tylko camele albo phillip morrisy z węglowym filtrem.

To w ogóle jest paranoja, niech pan popatrzy, na byle jaką małolatę trzeba wydać tyle, ile wynosi średnia pensja w tym kraju. Czy jest gdzieś tak na świecie. I żeby chociaż taka gówniara coś potrafiła.

Wyjęła z pustej szklanki plasterek cytryny i zaczęła go ssać, tracąc całkowicie zainteresowanie Nowakiem, o ile przedtem wpatrywanie się w niego jak w klepkę podłogi zasługiwało na miano zainteresowania.

– Co mam zrobić, żeby przestał się pan na mnie gniewać?
– A nic nie przychodzi pani do głowy?
To, co jej przyszło do głowy, nie mieściło się z kolei w głowie Nowaka. Oszołomiony jej pocałunkami, zdołał na szczęście odłożyć papierosa. A potem była posłuszna jak dziecko i wszystko potoczyło się szybko.

Jest pan żonaty – kiwnęła ze zrozumieniem głową – i powie pan o tym żonie?
– Raczej nie. To byłoby zbyt uczciwe.

– Zapomniał pan szczura, hej, łap pan!
Coś ciemnego o podłużnym kształcie przeleciało mu obok ramienia i upadło w trawę. Zobaczył najpierw szczurzy ogon i po chwili całą resztę. Wzruszył ramionami i wyszedł na drogę.